czwartek, 23 maja 2019

Plama po zupie

Przyszłam z pracy, rzuciłam zakupy i usiadłam przy stole, ledwie żywa. Krew słabo plasowała w moich żyłach. Przez cały dzień walczyłam ze sobą, żeby nie zasnąć nad papierami. No więc siedzę przy tym stole i patrzę przed siebie. Ktoś z domowników, jedzący przede mną wychlapał trochę zupy pomidorowej, która zrobiłam wczoraj z rosołu. Taki standard, jak chyba w każdym domu. Jednego dnia rosół, następnego pomidorowa. Wracając do plamy, patrzę na nią i pierwszą rzeczą, którą przywodzi mi na myśl, to mapa. Maleńka mapka, w kolorze pomarańczowym. Pomarańczowy przechodzacy w brązowy, to na globusie Himalaje. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek pragnęła tam być. Lubię podróże, ale nie takie ekstremalne. Co mogę poczuć będąc w Himalajach? Co mogę tam robić? Wznieść się na wyżyny, czego? Cierpliwosci? Wyrozumiałości dla tej osoby, która rozlała zupę, czy osiągnąć szczyt wyobraźni? O tak, to ostatnie jest bardzo przydatne. Nikomu nie szkodzi, a wręcz odwrotnie. Można nie ruszając się z miejsca polecieć na Mount Everest, poczuć chłodny wiatr wolności myśli. Mogłabym teraz wszystko sobie wyobrazić, najbardziej abstrakcyjne sytuacje. A mnie dręczy ciekawość w jakiej skali jest ta mapa. Jeśli jest na przykład 1:1, to dla kogo jest ten świat? Kiedyś czytałam książkę  Elif Safak, tureckiej pisarki, która twierdziła, że jej osobowość składa się z sześciu calineczek. Każda z nich, to jakaś cecha charakteru. A wszystkie razem składają się na złożoną osobowość Safak. Tak sobie myślę, że chyba każdy człowiek składa się z takich calineczek, a każda z nich jest inaczej silna, co wpływa na różnorodność ludzi. Na przykład, ktoś ma wielkie ego, ktoś inny wielkie ambicje, jeszcze inny ma najmocniejszą calineczkę pedantkę. Ciekawę jakie ja mam te calineczki? Jak się wspinają na Mount Everest, która wyjdzie najwyżej, a która nie postawi swojej stopy na trudnej trasie? I kto do cholery, narozlewał i nie sprzatnął po sobie?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz